Książek o tym jak pracować efektywnie powstało setki, jeżeli nie tysiące. Opisują one zazwyczaj nowy "rewolucyjny" sposób, na to jak zorganizować sobie pracę, co robić by o niczym nie zapomnieć, jak delegować swoje obowiązki i jak w konsekwencji się realizować.
Jeżeli czytasz blog, który stara się czasem uchodzić za taki, który czegoś uczy, to prawdopodobnie zdarzyło Ci się przeczytać jakąś książkę na ten temat, albo chociaż kilka artykułów.
Dlaczego jest tak dużo pozycji w tym temacie? Ponieważ nikt do tej pory nie stworzył idealnego systemu, który pasowałby do wszystkich. Pomimo tego, że swego czasu stosowałem rozmaite techniki, to koniec końców, z żadną techniką nie potrafiłem zaprzyjaźnić się na stałe.
Można by zatem powiedzieć, "mam to gdzieś, po prostu staram się iść na przód", ale prawda jest taka, że podczas tej drogi każdy widzi, że jakiś sposób organizacji zadań zawsze coś tam daje. Zawsze jest dużo problemów z przestrzeganiem danej "metodyki", jednak kompletny chaos na pewno nie jest lepszy.
26 marca 2014
2 marca 2014
Jestem (byłym?) smartphonoholikiem.
Tekst ten miał być początkowo komentarzem do bardzo ciekawego i trafnego artykułu Michała Góreckiego: "Bez smartfona jesteś nikim" (stąd forma wypowiedzi), natomiast w trakcie pisania rozrósł się do tej wielkości, że stwierdziłem, że w sumie to nadaje się na osobną notkę na bloga.
Nazywam się Krzysiek, nie posiadam smartfona od 8 miesięcy.
Wcześniej byłem uzależniony podobnie jak Ty. Byłem smartphonoholikiem odkąd stać mnie było, by kupić jakiś lepszy telefon. Pamiętam jakby to było dziś, jak 8 (sic!) lat temu śmigałem na swojej Nokii 6630 po internetach za pomocą Opery Mini 4.2.
27 stycznia 2014
"Rzuć etat, załóż startup!" - o mojej implementacji tego stwierdzenia.
Żegnaj Opero Software, witaj Spisie Treści!
TL;DR; W dużym skrócie: wraz z moją małą ekipą pod moim przywództwem stworzyłem nową wyszukiwarkę ebooków i audiobooków - SpisTresci.pl :) Start wyszedł świetnie, a perspektywy są dobre choć jest oczywiście masa rzeczy do poprawienia. Jeżeli interesuje Cię, co ten nowy serwis potrafi, zapraszam Cię do osobnego artykułu na ten temat na moim e-czytnikowym blogu. Ten wpis chciałbym natomiast poświęcić opisowi jak do tego doszło, bowiem to był jeden z najdziwniejszych (zarazem najgorszy i najlepszy) okresów w moim życiu.
Etat
Pracę w zawodzie programisty, zacząłem mając 21 lat i od razu zacząłem ją, trafiając do Wrocławskiego oddziału jednej z najlepszych firm w świecie IT - Opery Software.
Gdy pracownik wychwala tak firmę w której pracuje, dużo ludzi uśmiecha się pod nosem, zastanawiając się, czy robi to dlatego, że naprawdę jest tak fajnie w tym miejscu pracować, czy nie przypadkiem z jakichś innych względów. Dużo osób odchodzi, gdy starej pracy ma dość, prawda? Jakie jest więc prawdziwe zdanie na temat mojego byłego pracodawcy?
Dalej takie samo :) Życzę każdemu, by trafił kiedyś do pracy w której naprawdę będzie się czuł częścią jakiegoś większego planu, bowiem gdy pracownik identyfikuje się z firmą, w której pracuje zwiększa się jego efektywność i przede wszystkim zaczyna pracować nie dla pieniędzy (nie żeby Opera w tym zakresie o swoich pracowników nie dbała :) ), lecz dla własnej przyjemności. I w takich warunkach zaczynają się dziać rzeczy niezwykłe...
Bóg mi świadkiem, że przez całe swoje dorosłe życie powtarzałem różnym ludziom:
Własna firma? Nigdy! Ja tam cenię sobie swoje "błogosławione 8 godzin", po których mogę bez zmartwień iść do domu.
Jednak, gdy praca staje się dla Ciebie przyjemnością, nie zastanawiasz się jak jej unikać, a ewentualne nadgodziny, to same plusy. Między innymi możliwość realizowania swoich pomysłów jest czynnikiem, który niesamowicie zwiększa satysfakcje z pracy. Opera zawsze była i jest otwarta na sugestie swoich pracowników, jednak nie trudno się domyślić, że "pracując u siebie" ma się zdecydowanie większą kontrolę nad tym czy dany pomysł będzie wdrażany ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)